Każdy pracownik chciałby mieć szefa, na którego zawsze może liczyć, który jest przykładem dla podwładnych, autorytetem i obiektywnym decydentem. Dobry szef czy <b>dobry pracodawca</b>, to z całą pewnością dobry gospodarz, potrafiący właściwie zarządzać nie tylko zespołem ludzkim, ale i firmą jako całością.
Nigdy nie byłam w kadrze zarządzającej, a zatem byłam podwładną i śmiało mogę stwierdzić, że pracodawca z którym pracowałam 3 lata nie zasłużył sobie na medal z wielu powodów. Przede wszystkim nie budził sympatii, nigdy się nie uśmiechał, nie żartował, miał na twarzy zawziętość.
Nie znosił też sprzeciwów , był oschły i bezkompromisowy. „Źle mu z oczu patrzy” mówili wszyscy. Decyzje, które podejmował zapadały w oparciu wyłącznie o jego racje. Nigdy niczego nie konsultował z pracownikami, a wszelkie postulaty z ich strony, nie były słuchane.
Dzielił pracowników na lepszych i gorszych . Naśmiewał się ze słabszych, obmawiał. Nigdy nie zapomnę jego braku higieny osobistej i niechlujnego wyglądu, z którego zresztą wszyscy żartowali.
Mój przełożony chował się przed klientami . Wysyłał pracowników, aby załatwili sprawy za niego. Dwukrotnie usunięto go z piastowanej funkcji za mobbing, ale wypłynął.
Mój szef nie dbał o wizerunek placówki , którą kierował. Nie obchodziły go przestarzałe meble, zwiędłe kwiaty, czy sterty ciuchów w szatni po byłych pracownikach.
Jedyne o co dbał przełożony, to o wynik finansowy.
Aby osiągnąć jak najlepsze rezultaty, niemiłosiernie szkolił pracowników, urządzał warsztaty, robił sprawdziany i beształ za najmniejsze potknięcie. Tak było dzień w dzień. Ludzie mieli go dość, ale słuchali. Jednak w miarę upływu czasu narastała w nich niechęć i zobojętnienie. Ci, którzy nie wytrzymywali, szli do psychiatry, albo zwalniali się z pracy.
Efektywność pracowników była coraz gorsza, stąd wynik ekonomiczny firmy mizerny. Pomimo to, mój szef nie zmienił metod działania. Pozostał wredny i nieustępliwy.
W zakładzie, w którym było mi dane przepracować 20 lat już nie pracuję. Po trzyletnich doświadczeniach z moim ostatnim przełożonym, postanowiłam zakończyć toksyczną zależność. Nie chciałam pracować pod kierunkiem osoby, dla której zrozumienie zasady, że kluczem do sukcesu firmy są zdrowe relacje z pracownikami okazało się zbyt trudne. Jestem pełna wiary, że moi koledzy doczekają się kiedyś przyjaznego pracodawcę, bo na takiego z całą pewnością zasłużyli.
To jaki powinien być szef na medal?
Cytowany wyżej przykład szefa jest bardzo często spotykanym. Dobrze byłoby to zmienić. Kondycja firmy w dużej mierze zależy od relacji szef-pracownicy. Jeśli są to zdrowe relacje, to sukces jest na wyciągnięcie ręki
Dobry pracodawca dba o swoją załogę, nagradza za dobra pracę, potrafi słuchać i rozumieć jej potrzeby. Pracodawca despota z początku budzi respekt, a nawet strach, lecz w efekcie rodzi bunt wśród pracowników. Nie sprzyja to efektywności pracy. Dobry przełożony to ktoś, kogo jak najbardziej szanujemy, ale kogo się nie lękamy. Ktoś, na kogo możemy zawsze liczyć, zaufać i spodziewać się dobrej rady. Szef na medal powinien być wymagający, lecz w granicach możliwości pracowników. Powyższe cechy szefa firmy gwarantują normalność, dobrą atmosferę w pracy i osiągnięcie założonych wyników.